Niedawno w internecie zaczęły pojawiać się pierwsze recenzje tych pomadek i skuszona ogólnymi opiniami, zakupiłam cztery cuda na stronie internetowej sklep.goldenrose.pl.
Zdecydowałam się na numerki: 17, 06, 04 i 15. Wszystkie niesamowicie intensywne i piękne, no ale.. przejdźmy do rzeczy :)
~Pierwszym kolorkiem, który opiszę jest numer 17:
Na zdjęciu prezentuje się troszkę inaczej niż w rzeczywistości. Jest to piękna, ciemna czerwień. Z dość dużą domieszką różu a nawet powiedziałabym, że fuksji. Jest to zdecydowanie ciepły kolor i niestety może podkreślać żółte zęby.
~Kolejny kolor, 06:
Niesamowicie piękna i intensywna pomarańczka. Troszkę podbita taką pomidorową czerwienią. Absolutnie fenomenalny kolor, długo takiego szukałam.
~Następny (po cichu dodam, że mój faworyt), kolor 04:
Róż, cudowny róż. Troszkę taki.. barbie. Niesamowicie intensywny, a nawet ciut neonowy - na zdjęciu niestety jego ostry kolor wyszedł blado. Ale wierzcie mi na słowo, BOSKI!
~I ostatni, chyba najbardziej klasyczny kolor, 15:
Ostra, wyrazista, seksowna, elegancka, intensywna czerwień. Pięknie wybiela zęby.
PODSUMOWUJĄC:
Pomadki te mnie urzekły. Z całą pewnością zamówię jeszcze kilka kolorów, bo dla mnie, mają same plusy!
+ Są niesamowicie trwałe, jak na moich ustach, które wszystkie pomadki zjadają w zastraszającym tempie - wytrzymują nawet 6-8 h. Po tym czasie są już w troszkę gorszej kondycji jednak nadal wyglądają dobrze, i nie tworzą nieestetycznego efektu, pomadki, która jest zjedzona od środka i zostawiła tylko swój kontur :)
+ Ich matowe wykończenie bardzo mi odpowiada - nie przyklejają sie do niej włosy, nie rozmazuje się po całej twarzy.
+ W miarę łatwo się je nakłada, maja taki "dzióbek" który pomaga, chociaż nie ukrywam, lepiej używać ich z konturówką, wtedy na pewno nie zrobimy sobie nią krzywdy :)
+ Mają przyjemny, delikatny, ledwie wyczuwalny zapach. Mi to odpowiada, bo nie lubię intensywnie pachnących kosmetyków kolorowych
+ Stosunek ceny do jakości jest powalający. Kosztują one 10,90 zł. Jak na taką jakość, jest to niedużo.
I taki plus - minus:
+/- Delikatnie przesuszają usta. Jednak nie robią tego w jakimś strasznych stopniu. Usta nie są spierzchnięte i nieprzyjemne. Po prostu po zmyciu makijażu, należy nałożyć jakiś balsam i będzie okej.
Powiem tak - zakochałam się.
A Wy? Macie je? Używacie? Co o nich sądzicie?